Tragedia Górnośląska


Tragedia Górnośląska, rok 1945, zakończenie okrutnej nieludzkiej drugiej wojny światowej, radość, jednak nie dla wszystkich.
Mieszkańcy Śląska mieli się dopiero przekonać, co znaczy odpowiedzialność zbiorowa. W jeszcze do niedawna niemieckich obozach koncentracyjnych pojawili się nowi zarządzający. Według katowickiego IPN na terenie Śląska po zakończeniu wojny funkcjonowało co najmniej 200 obozów administrowanych przez polskie władze. Oprawcy w obozach posługiwali się językiem polskim, nosili na ramieniu biało-czerwone opaski. Polski rząd na emigracji też nie wyrażał sprzeciwu wobec prześladowań na terenie Śląska. Realizowana z rozmachem wizja jednolitej narodowo Polski była realizowana nie tylko na Śląsku. Wyniszczano także inne mniejszości narodowe: Łemków, Mazurów, Kaszubów. Na Górnym Śląsku akcja ta nie była prosta, ponieważ przemysł potrzebował rąk do pracy i fachowców, którzy mogliby pracować w hutach i kopalniach.
Ilość obozów poraża. Wymienionych powyżej 200 to bardzo ostrożna liczba, mówi się, że obozów mogło być około 500! Jak można było się znaleźć w takim obozie? Na przykład poprzez donos sąsiada, któremu podobało się nasze mieszkanie. Albo było się właścicielem kamienicy lub jakiegoś zakładu, który wpadł w oko napływającym na bogaty Górny Śląsk Polakom. Wtedy robiło się donos, właściciel lądował w obozie, a jego rodzina w piwnicy budynku (przykład z Chorzowa, konkretnie z obecnej ulicy Truchana). Cały ten proceder regulował dokument z dnia 28 lutego 1945 roku, w którym można m.in. przeczytać: „Sąd grodzki orzeka postanowieniem, w którym w razie uwzględnienia wniosku [o rehabilitację], że wnioskodawca posiada pełnię praw obywatelskich i nakazuje zwolnienie jego majątku spod zajęcia, dozoru i zarządu, w razie zaś odrzucenia wniosku postanawia: umieszczenie wnioskodawcy na czas nieoznaczony w miejscu odosobnienia (obozie), poddanie go przymusowej pracy, utratę na zawsze praw publicznych oraz obywatelskich praw honorowych tudzież przepadek całego mienia. Sąd może ponadto postanowić przepadek mienia, żyjących z wnioskodawcą bliskich członków rodziny.”
Jak możemy przeczytać na stronach IPN, przy kierowaniu do obozu stosowano bowiem dosyć niejasne kryteria i jednym z powodów były z pewnością względy materialne, czyli chęć zagarnięcia majątku osoby osadzonej w obozie. Wiele osób zamknięto w obozie jedynie dlatego, że nie posiadały przy sobie dokumentów tożsamości. Obozem w świętochłowickiej Zgodzie kierował Salomon Morel -urodzony w 1919 w Grabowie – funkcjonariusz polskiego aparatu bezpieczeństwa. Morderca, sadysta, bestia w ludzkiej skórze. Zmuszał członków rodzin do wzajemnego katowania się, a nawet do kanibalizmu. Osobiście zatłukł kilkanaście osób nogą od krzesła. Dla zabawy kazał układać piramidy z ludzi, którzy kładli się jeden na drugim. Ci na samym dole umierali w męczarniach. Morel w 1964 roku obronił pracę magisterską pod tytułem „Praca więźniów i jej znaczenie”. Był związany z władzami klubu Ruch Chorzów. W 1996 postawiono mu zarzut ludobójstwa. Zmarł w 2007 roku w Izraelu, którego władze odmówiły ekstradycji Morela do Polski. Do końca życia cieszył się polską wysoką emeryturą.
Obozem w Łambinowicach kierował Czesław Gęborski – urodzony 1924 w Dąbrowie Górniczej – funkcjonariusz polskiego aparatu bezpieczeństwa. Sprawował funkcje komendanta między majem 1945 a październikiem 1946 roku. Poddawał więźniów śmiertelnym torturom, pozwalał na wielokrotne gwałty, mordował kobiety w ciąży, bił na miazgę, zastrzelił dwuletnią dziewczynkę składającą kwiaty na grobie matki, odciął piłą nogę choremu nauczycielowi, pozwolił, aby strażnik przejechał ciężarówką po głowie osadzonego. A przede wszystkim podpalił barak i pod pretekstem tłumienia buntu osobiście zastrzelił 48 osób. Oskarżony o zbrodnie zmarł w trakcie procesu 2006 roku w wieku 82 lat. To tylko sylwetki dwóch oprawców, a było ich około 500, do tego cały personel obozowy. To przedstawia niewyobrażalną skalę prześladowań.
Należy Pamiętać!!!
Ludzie na całym świecie wiedzą o niemieckich nazistowskich obozach koncentracyjnych. Jeżeli tylko ktoś nazwie je polskimi, podnoszą się głosy oburzenia. My Górnoślązacy/Ślązacy powinniśmy być oburzeni, kiedy zbrodnie na Górnym Śląsku przypisuje się „beznarodowym” komunistom.

Posted in Bez kategorii.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *