Sto naszych fan na 100 lot Autonomii 💛💙

Od lat bez wsparcia Państwa ze składek czlonkow i sympatyków Ruch Autonomii Slaska, pracował dla mieszkańców Górnego Slōnska. Teraz chcemy godnie obchodzić stulecie autonomii i potrzebujemy Twojej pomocy – jeżeli Cię stać wpłać choć 5 złoty przystrojymy razym nasz Górny Slōnsk na złoto modro 💛💙 i trefiymy sie na Marszu Autonomii !!!

Tutaj możesz wpłacić.

Jaki jest cel zbiórki?

Celem zbiórki jest produkcja wielkoformatowych górnośląskich flag i ich wywieszenie w 100 najbardziej charakterystycznych miejscach naszego regionu.

Co chcemy upamiętnić?

Równo 100 lat temu polski sejm uchwalił pierwszą ustawę konstytucyjną. Zawierała statut organiczny, który przyznawał Śląskowi w Polsce szeroką autonomię. Podstawą tej realnej samorządności był Sejm Śląski, Skarb Śląski i samodzielność finansowa. Śląsk w Polsce zatrzymywał większość poborów podatkowych i rozliczał się w Warszawą na czytelnych i uczciwych zasadach.

Ruch Autonomii Śląska, nawiązując do przedwojennych chce przypomnieć, że dobrobyt mieszkańców Śląska oraz innych regionów Rzeczpospolitej mogą zapewnić jedynie silne autonomiczne województwa.

Jaki jest dokładny kosztorys akcji?

Kwota 20 tys. złotych pozwoli na wyprodukowanie kilkunastu górnośląskich flag o powierzchni 12 m2 oraz kilkudziesięciu dużych 2,5 m2. Oprócz kosztów produkcji uwzględnia się koszty montażu i ekspozycji. Część środków zostanie przeznaczona na organizację Marszu Autonomii, który odbędzie się 12 lipca w formule dostosowanej do warunków pandemii COVID-19.

lb2f4df0b6dc2012.jpeg

Flaga górnośląska na wieży Szybu Prezydent w Chorzowie


Świat po korona wirusie.

https://blogi.rybnik.com.pl/lubos/183,swiat-nigdy-nie-bedzie-juz-taki-sam.htmlZachęcamy do przeczytania tekstu autorstwa Jana Lubosa, do przemyślenia wnioski wyciągnijcie Państwo sami.

Pandemia covid – 19 zatyka szpitale na całym świecie. Przeciąża też wszystkie kanały informacyjne. Nie reagujemy na newsy, nie zastanawiamy się, co z nich wynika. A mówią one, że Polska, że Europa, że świat po koronawirusie nie będą już takie same, jak wcześniej.

Niewiele osób pamięta, że Donald Trump już w swojej kampanii prezydenckiej zapowiadał: teraz my! Czyli: Ameryka i Amerykanie, a nie świat. Nie wszyscy chyba zdają sobie sprawę, że to jednocześnie była deklaracja rezygnacji z bycia światowym liderem, bycia przywódcą pewnej politycznej wspólnoty. Nie da się na dłuższą metę jednocześnie być liderem i dbać jedynie o własny interes. Wiele działań uprawiania takiej polityki w trampkach budziło sprzeciw u różnych, dotychczas wiernych sojusznikach Stanów.

Już w czasie trwającej pandemii dwie informacje powinny zwrócić uwagę każdego. Niedawno rozpoczęta wojna cenowa największych producentów ropy naftowej, Arabii Saudyjskiej i Rosji, prowadząca do drastycznych obniżek cen tego surowca. Wojna rozpoczęta z powodu malejącego popytu na ten surowiec z powodu epidemii. Kto najbardziej traci na tej wojnie? – Setki i tysiące mniejszych i większych firm amerykańskich, wydobywających ropę kosztowniejszymi technologiami ze złóż łupkowych. Można oczywiście wierzyć, że Saudowie i Rosja tracą dziesiątki, a w dalszej perspektywie może i setki miliardów dolarów dla urażonych ambicji jednych i chęci dominacji drugich. Można. Można też uważać, że to „ustawka”, która wymierzona jest przede wszystkim w amerykańskich konkurentów, która w dalszej perspektywie pozwoli obu stronom tej wojny lepiej kontrolować światowy rynek ropy. Tam, gdzie w grę wchodzą tak ogromne pieniądze, rozsądniejsza wydaje się ta druga możliwość, a to oznacza, że dotychczasowy najwierniejszy sojusznik USA na Bliskim Wschodzie uznał, że polityka tego kraju przestaje mu się podobać i krótko mówiąc mokazał mu gest Lichockiej.

Kilka dni temu Donald Trump chyba zrozumiał, że jego kpiny z tej „epidemii grypy” były przedwczesne, że zagrożenie jest naprawdę poważne. Zaoferował miliard dolarów europejskiej firmie biochemicznej (CureVac) za wyłączność na być może już jesienią wyprodukowany lek na covid-19. To dokładnie działanie w stylu „teraz my”. Nieważni są Europejczycy, nieważne inne nacje, gdy Amerykanie są zagrożeni. Oczywiście, koszula bliższa ciału. Ale można przecież inaczej. Można np. dołożyć ten miliard na przyspieszenie badań, można dążyć do tego, by formuła potencjalnego leku była otwarta, lub co najmniej wspólna. Nie. Powinna być wyłącznie nasza. „Teraz my”. Oczywiście administracja UE sprzeciwiła się zdecydowanie tej absurdalnie egoistycznej propozycji. Oczywiście administracja niemiecka identycznie. A niemiecki miliarder Dietmar Hopp, właściciel CureVac, też pokazał środkowy palec Trumpowi.

W tle jest jeszcze gwałtowniej niż wczesniej narastająca wojna handlowo-informacyjna pomiędzy USA a Chinami. Także pomoc, której Chiny udzielają innym krajom. Czechy sprowadziły (drogą lotniczą, można było przeczytać informacje o „moście powiecznym” Czechy – Chiny) w ubiegłym tygodniu około 100 ton testów na covid-19, sprzętu medycznego, ochrony osobistej. Wczoraj mogliśmy przeczytać, że już po otrzymaniu tego zamówienia zwielokrotnili je, oczekują aktualnie na dostawy następnych, jeszcze większych ilości. Oczywiście nie za darmo. Jednak po zwykłych, nie spekulacyjnych (dzisiaj u nas czasami nazywanych „rynkowymi”) cenach.

Gospodarka całego świata bardzo gwałtownie hamuje. Dla gospodarki pandemia jest gorsza od wojny światowej, w czasie której przestawiała sie po prostu na produkcję zbrojeniową. Pozamykane sklepy – wszędzie, na całym świecie. Brak zamówień, przestoje w fabrykach. I co gorsza, nie wiadomo, nikt nie wie, jak długo to potrwa. Jedynie produkcja spożywcza, medyczna i handel internetowy działają w miarę normalnie, a to przecież tylko drobna część całej gospodarki.

Jak będzie wyglądał świat za kilkanaście miesięcy, gospodarka, układy i sojusze polityczne za dwa – trzy lata, gdy pandemia covid – 19 przejdzie do historii, nikt dzisiaj, myślę, nie potrafii odpowiedzieć. Pewne jednak jest, że wszystko będzie wyglądało inaczej.

Unia Europejska zamyka swoje zewnętrzne granice. Polska zamyka się. USA się zamykają. Kraj ten, tamten, następny… Cały świat, cała Europa potrzebowały kilkudziesięciu lat, by być tak otwartymi, jak ostatnio. Pandemia nie potrwa, jak sobie nie którzy wyobrażają 2 tygodnie, miesiąc czy nawet dwa. To będzie trwało dużo dłużej. Drzwi łatwo się zamyka, otworzyć je z powrotem będzie prawie równie trudno, jak poprzednio. Wszyscy widzieli tysiące polskich tirów wracających z całej Europy do Polski. Ktoś, w jakiś sposób, zastąpi je. Pojawią się zatem zainteresowani, w utrzymaniu tego stanu rzeczy. Podobne mechanizmy wystąpią w każdej praktycznie dziedzinie gospodarki. Zamknięty świat to coś, czego nie doświadczyli młodzi ludzie w Polsce, to coś, co dzisiejsi 50-latkowie ledwie pamiętają. To coś, co na taką skalę zdaża się po raz pierwszy od czasów II wojny światowej. Nikt nie jest w stanie powiedzieć, jak to będzie zmieniało się w przyszłości.

Wczoraj nad-prezydent-premier wszystkich Polek i Polaków powiedział z rozbrajającą szczerością, że „nie widzi powodów, dla których wybory prezydenckie miałyby się nie odbyć w przewidzianym terminie”.

Wczoraj zmarł w Głogowie 45 letni mężczyzna, od kilku dni ciężko chory, przebywający na kwarantannie domowej covid-19. Zmarł, nie doczekawszy się badań, nie doczekawszy się nawet testu na obecność covid-19 i ewentualnego leczenia szpitalnego. Starosta głogowski zwrócił się do rządu, po śmierci pacjenta tego pacjenta: „Nie oszukujcie i nie okłamujcie ludzi. Róbcie testy. (…) Tych testów nie ma!” Wojewoda, a zatem urzędnik tego niby-rządu odpowiada: „obecnie mamy wystarczającą ilość testów i są one wykonywane systematycznie”. Ktoś kłamie?

W ostatni poniedziałek chiński ambasador zaproponował Polsce bezpłatną pomoc medyczną, między innymi 10 tysięcy testów covid-19, 20 tysięcy maseczek ochronnych, kombinezony, rękawice, okulary… W międzyczasie Czesi sprowadzili ogromną ilość tego deficytowego towaru z Chin do swojego kraju. W piątek pełniący funkcję prezydenta wszystkich Polek i Polaków, kandydat w najbliższych wyborach prezydenckich oznajmił tryumfalnie: „znam osobiście premiera Chińskiej Republiki Ludowej. Załatwię dostawy sprzętu z Chin do Polski”… Ktoś prowadzi żałosną kampanię wyborczą?

Powracający do Polski stanęli przed nie lada wyzwaniem. Kolejka samochodów do przejścia granicznego na A4 zaczęła rosnąć w błyskawicznym tempie. W szczycie sięgnęła 69 km! Mieszkańcy Zgorzelca i Gorlitz samorzutnie zaczęli organizować im pomoc. Dostawy wody, jedzenia, lekarstw. W miarę upływu czasu włączali się do tej akcji mieszkańcy kolejnych niemieckich wsi i miasteczek, wzdłuż których stał ten gigantyczny korek. W końcu nawet Bundeswehra pomagała uwięzionym w korku polskim kierowcom. Polski niby-rząd nie zareagował (chociaż o akcji pomocy powiadomiła TV Info, autorstwo tej humanitarnej akcji przypisując właśnie polskiemu niby-rządowi).

Tysiące polskich obywateli informacja o zamknięciu Polski zastała gdzieś daleko od domu. W innych krajach, na innych kontynentach. Polski niby-rząd sprowadził i sprowadza ich do Polski. Czarterowymi samolotami LOTu. Podobnie postąpiły oczywiście inne kraje europejskie. Ich rządy sprowadziły swoich obywateli do krajów wykorzystując finansowanie UE, bezpłatnie. Polscy obywatele, których decyzja polskiego niby-rządu pozbawiła możliwości wykorzystania kupionych wcześniej biletów, musieli zapłacić drugi raz. Po rynkowych (czytaj: spekulacyjnych) cenach LOTu. Nieudolność niby-rządu? – Być może. Być może jednak dlatego także, że finansowanie UE przewiduje (zaledwie) 25% wkład finansowy rządu, korzystającego z takiej pomocy…

Czytamy zapewnienia kolejnych urzędników niby-rządu: „jesteśmy dobrze przygotowani na epidemię”. Jednocześnie widzimy, że pracownicy szpitali (także rybnickiego) proszą o każdą możliwą pomoc obywateli, zaprzyjaźnione związki zawodowe, prywatne firmy. Wszystkiego brak w szpitalach … I jeszcze drobny detal, o którym pewnie prawie nikt nie pamięta: pielęgniarki. Lekceważone przez wszystkie poprzednie rządy. Dzisiaj średnia ich wieku jest w okolicy 50 lat, to znaczy, że większość z nich jest w grupie wysokiego ryzyka covid – 19. Dzisiaj to one mają, bez odzieży i sprzętu zabezpieczającego ich zdrowie ratować tyłki także tym, którzy podle je hejtowali, gdy walczyły o swoje prawa. Pielęgniarki, lekarze – rezydenci… Ludzie jakże podle przez obecny niby-rząd potraktowani…

Na następny dzień po ogłoszeniu zamknięcia szkół, nauczyciele zaczęli się organizować, aby prowadzić lekcje wykorzysując internet. Pierwsi byli nauczyciele z Rybnika. Ci, których ten niby-rząd sekował. Ci, których hejterzy pisowscy nazywali nierobami, leniami wtedy, gdy walczyli o swoje prawa. O prawo do godziwej pracy i płacy. Tydzień później niby-minister edukacji polskiego niby-rządu w uwłaczający nauczycielom sposób zwrócił się z nakazem by robili to, co oni sami już czynili…

Grafika w nagłówku to wykres ilości wykazanych chorych w Polsce w kolejnych dniach. Kolejne słupki pokazują liczbę chorych w kolejnych dniach. Czerwona linia, to krzywa wykładnicza, obrazująca przybliżony wzrost liczby chorych w czasie. Zwraca uwagę, że słupki najpierw wyrastają wyżej tej krzywej, później jej nie doganiają. Oznacza to, że krzywa powinna znacznie szybciej narastać, tylko ostatnie niskie wartości jej nie pozwalają. Tłumacząc prościej: słupki (liczba wykazanych chorych) w drugiej części wykresu są za niskie, w stosunku do przewidywanych, czyli albo liczba chorych jest większa, tylko nie została wykazana badaniami, albo epidemia rozprzestrzenia się nieco wolniej, niż na jej początku. Prawdopodobnie jest to suma obu tych czynników. Z jednej strony jest wiele osób chorych, ale nie zdiagnozowanych, z drugiej rozwój epidemii nieco przyhamował, dzięki ograniczonym kontaktom (zamknięte szkoły, dobrowolna kwarantanna domowa itd). Proszę się nie łudzić, nie oznacza to, że później nie zarazimy się i tak. Kwarantanna ma inny sens: chodzi o to, żeby w czasie, który dzięki temu zyskamy można było doposażyć szpitale, i przygotować całą służbę zdrowia. Czy polski niby-rząd to robi? Ktoś o czymś słyszał, np. o akcji takiej, jaką zorganizował czeski rząd? – Nie, nic takiego nie ma miejsca, cenny czas jest marnotrawiony.

Przepraszam, jednak to nie prawda, a przynajmniej nie cała prawda. Województwo kujawsko-pomorskie zyskało urządzenie do przeprowadzania testów na covid-19. Przy czym to nie zasługa polskiego niby-rządu, ale samorządu. I nie samorządu kujawsko-pomorskiego, ale samorządu gminy Grodzisk Mazowiecki, który widząc nic nie robienie organów odpowiedzialnych za to, kupił to urządzenie za własne pieniądze, dla swoich mieszkańców, a polski niby-rząd po bolszewicku zarekwirował je i przekazał tam, gdzie sam nie potrafił dostarczyć.

Czytamy o ulgach podatkowych dla wszystkich. We Francji. O zawieszeniu m. in. opłat na ZUS. Na Węgrzech. O zasiłkach dla osób przebywających na przymusowej kwarantannie, o pomocy finansowej wszystkich rządów europejskich dla swoich obywateli. Polski niby-rząd też pomógł mikro firmom, zatrudniającym do 9 osób. Zaoferował 5000 zł pożyczki, być może bezzwrotnej. Właściciel takiej mikro firmy odprowadza rocznie 15 000 zł. Od siebie jedynie. Nawet teraz, gdy nie może prowadzić działalności. Kpina?

Tydzień temu mogliśmy przeczytać, że Unia Europejska pomoże Polsce finansowo w czasie pandemii. Padła ogromna kwota: 55 miliardów Euro, z zastrzeżeniem, że UE jeszcze nie zdecydowała, czy przekaże tą kwotę polskiemu rządowi, czy skieruje ją do rozdysponowania w inny sposób. W końcu ubiegłego tygodnia polski niby-premier polskiego niby-rządu poinformował, że Unia Europejska nie pomoże finansowo rządowi Polski. Administracja europejska najwyraźniej uznała, że nie można zaufać tym ludziom, iż rozdysponują tą kwotę w sposób uczciwy i zgodny z obiektywnym interesem ludzi, obywateli Polski.

Wszystkie powyższe przykłady mają jeden wspólny mianownik: te zaniechania polskiego niby-rządu wiążą się z minimalizowaniem wydatków, lub, jeśli wolicie bardziej dosadnie: z brakiem kasy. Niby-rząd rozpieprzył całą kasę na nie wiadomo co (a jakże: na wstawanie z kolan). Gdy przyszedł zły czas, gdy trzeba sięgnąć do kieszeni, aby ratować ludzi, okazało się, że jest ona pusta.Świadomie używam określeń: niby-państwo, niby-rząd. Sensem istnienia państw jest pomoc i obrona jego obywateli we wszystkich tych sytuacjach, w których oni sami nie są w stanie sobie pomóc. Taką sytuacją jest np. wojna, ale jest nią także epidemia.To państwo, a nie obywatele powinno zaopatrywać szpitale, nieść pomoc innym, łagodzić – także finansowe – skutki ograniczeń nakładanych na gospodarkę w skutek epidemii. Jesli państwo, jeśli rząd nie robi tego, jest tylko rządem papierowym, jest niby-rządem. JEST NIEPOTRZEBNY i to nie tylko dla tego, że nie realizuje Konstytucji.

Konstytucja Rzeczypospolitej Polskiej mówi:

Art. 68.

Każdy ma prawo do ochrony zdrowia.
Obywatelom, niezależnie od ich sytuacji materialnej, władze publiczne zapewniają równy dostęp do świadczeń opieki zdrowotnej finansowanej ze środków publicznych. Warunki i zakres udzielania świadczeń określa ustawa.
Władze publiczne są obowiązane do zapewnienia szczególnej opieki zdrowotnej dzieciom, kobietom ciężarnym, osobom niepełnosprawnym i osobom w podeszłym wieku.
Władze publiczne są obowiązane do zwalczania chorób epidemicznych (…)
Młodszych może to nieco zdziwi, starsi powinni jednak dobrze pamiętać, że 40 lat temu Polacy wcale się nie rwali do walki z „komuną”. To wykreowany dużo później mit. Nieliczni działacze opozycyjni (chwała im) byli tylko potwierdzeniem tej reguły. Polacy wkurzyli się dopiero wtedy, kiedy skutki tamtego złodziejskiego systemu zaczęły zgrażać ich egzystencji, kiedy nie było już czego do garnka włożyć.Podobnie może być i teraz. Jeszcze nie dzisiaj, czy za tydzień. Szczyt epidemii będzie dopiero gdzieś w połowie kwietnia. Nie wiem, jak Polacy zniosą tym razem konfrontację z sytuacją zagrażającą ich egzystencji. Ale Polska też się zmieni i nigdy nie będzie już taka sama, jak przed epidemią.

Plebiscyt na Górnym Śląsku, to już 99 lat.

Dzisiaj obchodzimy rocznicę Plebiscytu na Górnym Śląsku.
Zgodnie z postanowieniami traktatu wersalskiego, podpisanego 28 czerwca 1919 r., na Górnym Śląsku miał się odbyć plebiscyt. Postanowienia te zaczęły obowiązywać w styczniu 1920 r. Miesiąc później na teren Górnego Śląska przybyła Międzysojusznicza Komisja Rządząca i Plebiscytowa na Górnym Śląsku. Jej siedzibą zostało Opole. Podstawowym zadaniem Komisji było przeprowadzenie plebiscytu oraz czuwanie nad jego prawidłowym przebiegiem. W skład Komisji wchodzili przedstawiciele wojsk alianckich: Francji, Anglii i Włoch.

W styczniu 1920 r. obszar plebiscytowy opuściły niemieckie oddziały Grenzschutzu; zastąpiły je wojska alianckie. Miały one czuwać nad bezpieczeństwem Komisji na całym terenie plebiscytowym. W lutym 1920 r. Niemcy utworzyli Niemiecki Komisariat Plebiscytowy Komisji z siedzibą w Katowicach.

Interesy polskiej strony reprezentował Polski Komisariat Plebiscytowy, którego siedziba mieściła się w hotelu „Lomnitz” w Bytomiu. 20 lutego 1920 r. Józef Piłsudski powołał Wojciech Korfantego na przewodniczącego Komisji.
Plebiscyt odbył się 20 marca 1921 r. Uprawnionych do głosowania było 1 221 274 osób, z czego 19,3 proc. stanowili tzw. imigranci, dopuszczeni do głosowania w wyniku zabiegów polskiej strony podczas negocjacji traktatu wersalskiego. W głosowaniu wzięło udział 193 tys. imigrantów z Górnego Śląska, większość z nich głosowała za Niemcami. Do głosowania dopuszczone były osoby, które ukończyły 20 lat. Frekwencja wyniosła 97,5 proc. Głosowanie obejmowało 1573 gminy (1135 gmin wiejskich oraz 403 obszary dworskie.
Końcowy wynik plebiscytu był niekorzystny dla strony polskiej. Za przyłączeniem Górnego Śląska do Polski opowiedziało się 40,3 proc. głosujących (479 365 osób), natomiast za pozostaniem w granicach niemieckich opowiedziało się 59,4 proc. (707 393 osoby). Niemcy zwyciężyli zwłaszcza w powiatach miejskich, a Polacy w gminach wiejskich.

Ostatecznego podziału granicy Górnego Śląska dokonała Rada Ambasadorów 20 października 1921 r. Polsce przyznano obszar zamieszkały przez blisko milion mieszkańców (46 proc. ludności dzielonych terenów). W granicach Rzeczypospolitej znalazło się aż 75 proc. górnośląskich instalacji przemysłowych i 85 proc. rozpoznanych złóż węgla.
Materiał Muzeum Powstań Śląskich w Świętochłowicach.
Zdjęcie przedstawia manifestację, po lewej w tle widać budynek Hali Targowej, po prawej Hutę Królewską

Korona na Górnym Slōnsku

Zostańcie w domach jak nie musicie to nie wychodźcie, trzeba to przeczekać innego wyjścia nie ma.Otoczcie opieką, rodziców, dziadkow, sąsiadów , osoby starsze, schorowane.
Tego Slōnzokom niy cza godać bo wiedzom, że zachowanie higieny to podstawa. Poradzymy niy take gangryny sie skludzały do nos.

Eichendorff ktokolwiek słyszał ?

Czy wiesz o tym , że dzisiaj przypada rocznica urodzin ( 10.03.1788 ) Górnośląskiego poety epoki romantyzmu. Czy Ślązacy o tym wiedzą ? nie bo skąd. W szkołach uczyli o Mickiewiczu czy Słowackim. My mamy urodzonego w Łubowicach ( Racibórz ) swojego poetę Eichendorffa opisującego w swoich wierszach piękno Górnego Śląska a nie stepy akermańskie . Obecne Liceum im. Juliusza Słowackiego w Chorzowie nosiło kiedyś jego imię.Warto o tym pamiętać.
Wiersz przełożył na język śląski Mirosław Syniawa.

ZIMOWŎ NOCKA

(Winternacht)

Śniyg przisuł bezma cołki świat
I taki żech stropiōny,
A w polu strōm, jak palec sōm,
Ze liściŏ sebleczōny.

I wiater żynie jyn bez noc
I asty strōma trōncŏ,
Wtynczŏs wiyrszołkym ruszŏ strōm
I brōnczy cojś na śpiōnco.

W śniku ôd niego wiosna je,
Zdrzōdło mu korzyń rosi,
A ôn we klajdzie z blumōw zajś
Pōnbōczka chwołã głosi

Piękno poezji – ostatni wielki – Josef hrabia von Eichendorff

Szybkie koleje ominą Górny Śląsk

Na Górnym Śląsku jak nigdzie w Polsce koleje rozwijały się z pożytkiem dla rozwoju miast i miasteczek w tym naszego Chorzowa ( Królewskiej Huty ) Teraz planowany rozwój kolei dużych prędkości omija nasz region , żeby skorzystać będziecie musieli jechać do Olkusza. Przypominamy że pociąg Latający Slōnzok kursujacy w latach trzydziestych XX wieku odcinek Bytom-Berlin pokonywał w 4godziny 25 minut ! odległość 510 km my tu już mieli takie pociągi więc teraz żądamy by nasz region uwzględnić w tym projekcie.

Stanowisko Zarządu Ruchu Autonomii Śląska w sprawie Strategicznego Studium Lokalizacyjnego Inwestycji Centralnego Portu Komunikacyjnego (SSL)

Ruch Autonomii Śląska stanowczo sprzeciwia się koncepcji przebudowy i rozbudowy układu komunikacyjnego Rzeczpospolitej Polskiej proponowanego do realizacji w Strategicznym Studium Lokalizacyjnym Inwestycji Centralnego Portu Komunikacyjnego (SSL). Przedłożony do konsultacji projekt nie uwzględnia potrzeb komunikacyjnych mieszkańców Górnego Śląska oraz konurbacji górnośląskiej, najbardziej zurbanizowanego obszaru Polski, a także konurbacji rybnickiej.

Projekt zakłada budowę zintegrowanej sieci transportowej m. in. w oparciu o Kolejowe Inwestycje Towarzyszące (ciągi). Dla Górnego Śląska przewidziano realizację inwestycji
w ciągu nr 7 łączącym liniami kolei dużych prędkości CPK (i Warszawę) z południową częścią kraju i państwami sąsiednimi (Czechy, Słowacja). Głównym elementem ciągu nr 7 jest Węzeł Małopolsko-Śląski, który usytuowano poza województwem śląskim, w rejonie Olkusza. Rozwiązanie to wykluczy Katowice z mapy dworców międzynarodowych, co jest sytuacją bez precedensu w prawie 200-letniej historii transportu kolejowego na Górnym Śląsku. Proponuje się, aby Kolej Szybkich Prędkości biegła od Węzła Małopolsko-Śląskiego w oparciu o nową linię nr 111 (odcinek Węzeł Małopolsko-Śląski – Chełmek), linię nr 93 (odcinek Chełmek – Chybie), linię nr 170 (Chybie – Jastrzębie-Zdrój – Godów/granica państwa). Projektowania linia nr 111 umożliwi omijanie Katowic przez międzynarodowe pociągi. Mieszkańcy Katowic i całej zachodniej części konurbacji górnośląskiej, w szczególności Gliwic, Zabrza, Bytomia, Chorzowa, Świętochłowic czy Rudy Śląskiej, chcąc podróżować Kolejami Szybkich Prędkości na południe Europy, np. do Pragi czy Wiednia czy na północ do Warszawy, będą zmuszeni dojechać i przesiąść się w Olkuszu.

W Studium, oprócz marginalizacji Katowic, wyklucza się największe miasto subregionu zachodniego województwa śląskiego – Rybnik. Wspomniana linia nr 170 biegnie z pominięciem tego miasta. Projektodawcy argumentują to potrzebą walki z wykluczeniem komunikacyjnym „największego polskiego (i środkowoeuropejskiego) ośrodka miejskiego pozbawionego dostępu do transportu kolejowego – Jastrzębia Zdroju”. Ten propagandowy argument całkowicie mija się z potrzebami komunikacyjnymi mieszkańców tego miasta. Chcą oni szybko podróżować do Rybnika i stamtąd do Katowic. Dziś proponuje się im kolej szybkich prędkości, którą nie dojadą ani do jednego, ani drugiego miasta. Co więcej, założenia Studium nie dają nawet gwarancji, że koleje Szybkich Prędkości będą w ogóle zatrzymywały się w Jastrzębiu-Zdroju. Dla konurbacji Rybnickiego Okręgu Węglowego należy stworzyć szybką kolej okrężną w pętli Rybnik – Radlin – Wodzisław – Jastrzębie-Zdrój – Pawłowice – Żory – Rybnik. To rozwiązanie najprostsze do zrealizowania, łączące najwięcej miast subregionu zachodniego województwa śląskiego
i odpowiadające na wykluczenie komunikacyjne Jastrzębia-Zdroju. Przy założeniu, że Koleje Szybkich Prędkości będą zatrzymywały się w Rybniku wspomniana kolej okrężna będzie z powodzeniem uzupełniała nową linię kolejową budowaną przez Spółkę CPK.

Podsumowując, pominięcie miast konurbacji górnośląskiej i konurbacji rybnickiej (Rybnik, Wodzisław Śląski) przez KDP jest założeniem błędnym i pójściem na skróty. Propozycje przedstawione w Studium nie są w żaden sposób konkurencyjne w stosunku do obecnie funkcjonującej sieci połączeń z lotniskami w Pyrzowicach i Ostrawie. Dlatego istotne jest bezpośrednie połączenie KDP zarówno Katowic i Rybnika oraz rezygnacja z inwestycji na linii nr 111. Ruch Autonomii Śląska nie zgadza się na wydawanie przez rząd centralny miliardów złotych na budowę i modernizację sieci kolejowej, z której mieszkańcy Górnego Śląska nie będą korzystali. Będą skazani na używanie przestarzałej i przeciążonej infrastruktury, zaś ledwie kilkadziesiąt kilometrów dalej po nowych torach, w nowym taborze będą sunęły świecące pustkami składy kolejowe.

Ruch Autonomii Śląska zdaje sobie sprawę, że Strategiczne Studium Lokalizacyjne Inwestycji Centralnego Portu Komunikacyjnego miało być ambitną propozycją modernizacji sieci kolejowej. Idea budowy Centralnego Portu Komunikacyjnego nie jest jednak odpowiedzią na realne potrzeby komunikacyjne mieszkańców Polski, a megalomańskim projektem, który ostatecznie nie ujrzy światła dziennego. Reakcją na wieloletnie niszczenie przez państwo polskie sieci transportu szynowego nie może być centralizacja infrastruktury kolejowej. Dla regionalistów i Ślązaków o wiele istotniejsze jest, aby inwestycje infrastrukturalne uwzględniały interesy wspólnot regionalnych i lokalnych. Sieć kolejowa ma łączyć regiony, a nie być projektowana według centralizacyjnego paradygmatu obowiązującego w Warszawie.

Do 10 marca br. trwają konsultacje społeczne projektu dokumentu pn. “Strategiczne Studium Lokalizacyjne Inwestycji Centralnego Portu Komunikacyjnego”. Uwagi można zgłaszać za pośrednictwem formularza internetowego.

Stanowisko Ruchu Autonomii Śląska jest kolejnym krytycznym głosem środowisk Górnego Śląska w tej sprawie. RAŚ sprzeciwia się inwestycjom kolejowym, które nie odpowiadają na realne potrzeby komunikacyjne mieszkańców naszego regionu.

Powstania Śląskie Spółka z o. o.

Tekst , który koniecznie trzeba przeczytać !!! Chyba nic w Historii tak się polskim władzom nie udało jak przejęcie Górnego Śląska ( jego części ) i następnie rozkradanie jego bogactw.

Aby przeczytać artykuł kliknij w poniższy link.
LINK.

Rondo ” Pamięci ofiar obozu Świętochłowice ” Zgoda „

Szanowny Panie Prezydencie,

W imieniu chorzowskiego koła Ruchu Autonomii Śląska zwracam się do Pana z wnioskiem
o rozpatrzenie propozycji nadania nazwy rondu zlokalizowanemu przy zbiegu ulic Nomiarki
i Żołnierskiej (od strony Świętochłowic). Proponujemy nazwę „Ofiar obozu Świętochłowice Zgoda”, która nawiązuje do zlokalizowanego w Świętochłowicach obozu, gdzie już po zakończeniu wojny,
według naszych ustaleń, życie straciło około 200 mieszkańców obecnego Chorzowa.

Uzasadnienie.
W tym roku przypada 75 rocznica zakończenia drugiej wojny światowej. W naszym mieście do dziś nie ma miejsca, w którym można by uczcić pamięć tych Ślązaków, którzy stracili życie w wyniku prześladowań w tamtym czasie. Nadanie proponowanej nazwy będzie przypominać nie tylko mieszkańcom Chorzowa i Świętochłowic, ale wszystkim przejeżdżającym, o tym co wówczas działo się na pobliskiej „ Zgodzie”.
Mamy też nadzieje , że w mieście w którym dba się o pamięć historyczną wkrótce pojawi się miejsce, gdzie kwiaty będą mogli złożyć krewni osób zamordowanych, represjonowanych, deportowanych czy zwyczajnie wyrzuconych wówczas ze swoich mieszkań na terenie Chorzowa. Jako dobry przykład upamiętnienia ofiar tamtych niespokojnych czasów można przywołać inicjatywę władz Rybnika, które właśnie w lutym 2020 zdecydowały się na budowę pomnika upamiętniającego „Tragedię Górnośląską”. Wierzymy, że i w naszym mieście mógłby się pojawić taki pomnik. Jako stowarzyszenie dbające
o pamięć historyczną jesteśmy gotowi włączyć się w projekt jego powstania na każdym etapie.
Licząc na pozytywną odpowiedź, w załączeniu przesyłam krótki opis „Tragedii Górnośląskiej 1945”, która nie ominęła i naszego miasta. Wierzymy, że warto upamiętniać ofiary nieludzkich praktyk reżimów totalitarnych tak z uwagi na dług pamięci, jaki jesteśmy im winni, jak i w charakterze przestrogi, aby nic takiego już więcej się nie powtórzyło.
Z wyrazami szacunku,

Zarząd chorzowskiego koła
Ruch Autonomii Śląska,

TRAGEDIA GÓRNOŚLĄSKA 1945

Rok 1945 to zakończenie okrutnej, nieludzkiej drugiej wojny światowej. Radość nie zawsze jest jednak jedynym uczuciem żywionym przez uczestników tych dramatycznych wydarzeń; nie dotyczy ona też wszystkich. Mieszkańcy Śląska mają dopiero się przekonać co znaczy odpowiedzialność zbiorowa.
W jeszcze do niedawna niemieckich obozach koncentracyjnych pojawili się nowi zarządzający.
Według katowickiego oddziału IPN po zakończeniu wojny na terenie Śląska funkcjonowało co najmniej 200 obozów administrowanych przez nowe komunistyczne polskie władze. Oprawcy w obozach posługiwali się językiem polskim, mieli biało czerwone opaski na ramieniu. Nowa władza ich legitymizowała, wykorzystując urazy wojennej traumy, a nierzadko zwyczajnie licząc na danie upustu najniższym, prymitywnym instynktom. Realizowana z rozmachem wizja jednolitej narodowo Polski dotyczyła nie tylko naszego regionu, wyniszczano też inne mniejszości i społeczności regionalne: Łemków, Mazurów, Kaszubów. Na Górnym Śląsku nie było to takie proste ponieważ przemysł potrzebował rąk do pracy i fachowców, którzy mogli by pracować w hutach i kopalniach. Skala i tak porażała – wymienione powyżej 200 to bardzo ostrożna liczba.
Jak można było się znaleźć w takim obozie? Nierzadko poprzez donos sąsiada, któremu podobało się czyjeś mieszkanie. Albo było się właścicielem kamienicy lub jakiegoś zakładu, który wpadł w oko napływającym na Górny Śląsk, nierzadko zwykłym szabrownikom. Wystarczyło zrobić donos aby właściciel znalazł się w obozie, a jego rodzina, w tym kobiety i dzieci, w piwnicy budynku (przykład
z chorzowskiej ulicy Truchana). Cały ten proceder regulował dokument z dnia 28 lutego 1945 roku, w którym można m.in. przeczytać: „Sąd grodzki orzeka postanowieniem, w którym w razie uwzględnienia wniosku [o rehabilitację], że wnioskodawca posiada pełnię praw obywatelskich i nakazuje zwolnienie jego majątku spod zajęcia, dozoru i zarządu, w razie zaś odrzucenia wniosku postanawia: umieszczenie wnioskodawcy na czas nieoznaczony w miejscu odosobnienia (obozie), poddanie go przymusowej pracy, utratę na zawsze praw publicznych oraz obywatelskich praw honorowych tudzież przepadek całego mienia. Sąd może ponadto postanowić przepadek mienia, żyjących z wnioskodawcą bliskich członków rodziny. Jak możemy przeczytać na stronach IPN Przy kierowaniu do obozu stosowano bowiem dosyć niejasne kryteria i jednym z powodów były z pewnością względy materialne, czyli chęć zagarnięcia majątku osoby osadzonej w obozie. Wiele osób zamknięto w obozie jedynie dlatego, że nie posiadały przy sobie dokumentów tożsamości.
Spośród wszystkich obozów, najgorszą sławą cieszyły się dwa: w Łambinowicach koło Niemodlina i „Zgoda” w Świętochłowicach.
Tym pierwszym, między majem 1945 a październikiem 1946, kierował Czesław Gęborski, urodzony 1924 w Dąbrowie Górniczej funkcjonariusz polskiego aparatu bezpieczeństwa, Poddawał więźniów śmiertelnym torturom, pozwalał na wielokrotne gwałty, mordował kobiety w ciąży, bił na miazgę, zastrzelił dwuletnią dziewczynkę składającą kwiaty na grobie matki, odciął piłą nogę choremu nauczycielowi, pozwolił, aby strażnik przejechał ciężarówką po głowie osadzonego. A przede wszystkim – podpalił barak i pod pretekstem tłumienia buntu osobiście zastrzelił 48 osób. Oskarżony o zbrodnie zmarł w trakcie procesu 2006 roku w wieku 82 lat.
Obozem na świętochłowickiej „ Zgodzie” kierował Salomon Morel, urodzony w 1919 w Grabowie, funkcjonariusz polskiego aparatu bezpieczeństwa. Morderca, sadysta, bestia w ludzkiej skórze. Zmuszał członków rodzin do wzajemnego katowania, kanibalizmu. Osobiście zatłukł kilkanaście osób nogą od krzesła. Dla zabawy kazał układać piramidy z ludzi, który kładli się jeden na drugim Ci na samym dole umierali w męczarniach. Morel w 1964 roku obronił pracę magisterską pod tytułem „Praca więźniów i jej znaczenie”. W 1996 postawiono mu zarzut ludobójstwa. Zmarł w 2007 roku w Izraelu, którego to władze odmówiły ekstradycji. Do końca życia cieszył się polską wysoką emeryturą.
Obozy, obok wywózek śląskich górników do ZSRR, deportacji, wysiedleń, ale też zwykłych rabunków
i niegodziwości, na lata naznaczyły wielu mieszkańców naszego regionu. Dziś stajemy przed wyzwaniem rozważnego upamiętnienia wszystkich ofiar „Tragedii Górnośląskiej”. Mamy też szansę przestrzec przyszłe pokolenia – pamiętajmy o tym co było, abyśmy nigdy – my, ani nasze dzieci i wnuki, nie musieli doświadczać podobnych zdarzeń.

Janusz ekspert od Godki

Pan Janusz ekspert od języków mówi stanowcze , zdecydowane nie ( tak jak ten od skrytych parówkorzerców ) dla języka śląskiego PiS zawsze był jest i będzie przeciw śląskości ! masz mówic po polsku, chodzić do kościoła, płacić na Radio Maryja, wierzyć w każde słowo Jaroslawa ! wtedy jesteś prawdziwy Polak patriota jak ten Kowalski Janusz Kowalski.